wtorek, 28 grudnia 2010

Zapomniałam, a prawie najważniejsze:)

No zapomniałam pokazać moje logo, stworzone przez Asię Szmit.



Wkrótce powiększony i dopracowany bob z logo będzie w nagłówku  strony:)

aaaaale wstyd :(

Otrzymanie ochrzanu od Asi to jeden z tych motywatorów, jakie powinien otrzymywać każdy blogger, a potem na nim nie pisze. Od września upłynęło szmat czasu, a skoro znajome dziewczynki chwaliły, a nikt nie upominał, że brzydko, że nie ładnie itp. dalej nic nie pisać, więc słomiany zapał znów wygrał!  Ale to już koniec, basta!
Pewnie nie będzie moim usprawiedliwieniem, że zmieniłam pracę, byłam zajęta itd, a potem nie miałam dostępu do netu, prawda?
A więc nadrabiamy zaległości.
Najpierw chciałam Wam pokazać, co moja mama miała w ogródku przy końcu października, ot tak w ramach epoki lodowcowej:





No i żeby ie było, ze się obijam i nic nie robiłam przez ten czas, to chciałam pokazać część moich przedświątecznych wyrobów- wszystkie mają nowych Właścicieli, wszystkie mam nadzieje będą lubiane i noszone. Strasznie to przyjemne zobaczyć, jak broszka, czy kolczyki kogoś zdobią, a świadomość, że moje i że ciężko ukulane... bezcenne!









A co się będę rozdrabniać...





No! to 1/3 tego, co zrobiłam. Na razie.
W ramach "przymusowego" rozwoju ( za który mimo wszystko Oldze dziękuję, żeby nie było, że się nie rozwijam, także gift sówkowy- robiony na mokro i sucho, w pionie i w poziomie, ze łzami w oczach i z pokłutymi dłońmi, ale efekt przezabawny :)








środa, 15 września 2010

Dobre złego(?) początki

A więc zaczynam nowy rozdział w życiu upubliczniając to, co było tylko dla mnie, tudzież małego stadka "najbliższych".
Na początku najpewniej wypadałoby wyjaśnić tytuł bloga. A więc chodzi najnormalniej w świecie (chyba najnormalniej) o filcową kulkę, a dokładnie proces jej tworzenia, bo tak właśnie odpowiadam, gdy ktoś pyta mnie o plany na popołudnie, tudzież tylko zamiary." Będę kulać boby". I będe właśnie Wam je tutaj pokazywać. Nie będą to tylko kulki, ale cała moja droga opanowywania filcu, który czasem wydaje się niedoopanowania, szczególnie takiej zielonce w tym fachu, jak ja.
Postaram się nie zalewać strony za stroną moimi "dziełkami", ale pokażę co może robić 28-latka, czasem z kilkoma innymi pannicami, z których wylewa się wręcz potrzeba uzewnętrzniania się. A więc do dzieła. I przepraszam, za jakość fotek- jak na zdjęcie z komórki to i tak nieźle:)





broszki dla Asi




broszki mają nowe właścicielki w Toruniu- nie znam, ale dziękuję